środa, 25 stycznia 2012

Znów to samo! Jakieś dziwne uczucie, jakby powtarzał się wczorajszy dzień. Huki, wystrzały, jęki cieciw, stukot końskich kopyt. Jedyne, czego brakowało, to plemienia Levax, ktoremu wczoraj daliśmy wycisk. Ale byli kłusownicy. Chyłkiem przemknęłam do ja najbliższej z furgonetek i wskoczyłam do środka. Spokojnie usiadłam pod ścianą, oparłam się o nią i wysłałam swoją podświadomość na zewnątrz. Zobaczyłam masę świecących kształtów, ale nie skupiałam zbytnio na żadnym z nich. Patrzyłam na ogół zniszczeń. Widziałam jak jeden z koni jadących w zastępie się spłoszył. W tym samym momencie pierś jeźdźca przeszyła czerwona kula. Jego wewnętrzne światło zgasło. Została tylko czerwień metalowej kuli. Krzyknęłam, kiedy zorientowałam się kto to.
- Zeooooo!!!

Płakałam długo. Nie wiem ile czasu, ale długo. Aż zmorzył mnie sen i bezsilność. Moja najlepsza przyjaciółka, jedyna osoba, której naprawdę ufałam. Zabita. Słowo to utknęło mi w umyśle, zadając cios w samo serce. Zabita. Wiedziałam, że mam własną misję, że i tak by jej nie pomogła, ale żałowałam, że nie mogę leżeć w grobie zamiast jej, że siedziałam z boku jak ona umierała.

Wstawaj!!! Jedzenie!!! - ktoś krzyknął mi do ucha. Natychmiastowo przypomniałam sobie, po co tu jestem. Szybko wstałam i chciałam wyjść, ale poczułam silne uderzenie w głowę. Ktoś posadził mnie z powrotem na miejscu.
- Siedź spokojnie, a nic ci nie będzie.
- Gdzie my jesteśmy?
- W Szkocji. - warknął podając mi jedzenie. Moje zęby wgryzły się w suchą bułkę, którą dostałam od mężczyzny. Zamknęłam oczy i za pomocą umysłu rozejrzałam się. Byliśmy na ogromnym parkingu przy jakiejś fabryce. Doliczyłam się 30 ciężarówek, ale tylko 11 było wypełnionych jeńcami. Reszta była pusta. Jednak to nie one mnie interesowały. Skierowałam się do najbliższych strażników. Delikatnie podeszłam do nich i słuchałam ich myśli.
"Czeka nas jeszcze jedna granica."
"Jak przez nią przejedziemy?"
"Jak zwykle. 5 pustychz przodu i z tyłu, a reszta upchana między pełnymi"
"Dobra. Wyjazd za 5 minut przekaż wszystkim"
Robotnicy rozeszli się. Ja wróciłam do swojego ciała. Zjadłam bułkę i popiłam wodą. Poczekałam, aż strażnicy zamkną drzwi. Zabezpieczyłam połączenie i odnalazłam więź łączącą mnie z Leighem. " W jakiej wsi mam wysiąść?"
"W Wick"
Delikatnie przerwałam połączenie. Mapę Szkocji znałam na pamięć. Jeszcze trochę. Powoli opuściłam swoje ciało i przyglądałam się krajobrazowi. Doliny i jeziora ciągnęły się bez końca. Ale ja miałam czas. Mogłam poczekać.

2 komentarze:

  1. To to plemię jest ze szkocji, tak?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli mówisz, że bohaterka była przyjaciółką zmarłej, to mogłaś pokusić się o opisanie jakiś wspomnień związanych z tymi dwoma osobami. Czytelnik nie utożsamia się z bohaterką, przez te lakoniczne podanie informacji dotyczących jakichś zdarzeń. Piszesz, że stało się coś tam, gdzieś tam. Napiszesz, że ktoś zginął, ale nie wgłębiasz się w to. Jako, że są to fragmenty jednej większej całości masz prawo rozpisywać się. To nie prekaz w TV, że musi być krótki i treściwy.

    Pozdrawiam;
    Irek K.

    OdpowiedzUsuń