czwartek, 23 lutego 2012

Jest! Zielony znak, na którym ładnymi, dużymi, białymi literami został napisany jeden wyraz. Wick! Więc to tutaj. To teraz najtrudniejsze. Podważyć zasuwę drzwi i rozwiązać węzeł, który łączył mnie z ścianą furgonetki. Zaczęłam od tego drugiego. Zamknęłam oczy. Ogarnęła mnie ciemność, w której powoli rozświetlały się kształty. Ludzie, ściany, małe przedmioty i oczywiście sznury. Z pomocą delikatnego zaklęcia wnikłam do wnętrza sznuru. W tym "nowym ciele" powoli zaczynałam pracować. Zauważyłam jeden koniec i skupiłam na nim całą swoją uwagę. Z mozołem, milimetr po milimetrze węzeł na sznurze się rozluźniał, aż w końcu opadł z cichym szelestem opadł a podłogę. Następnie zajęłam się tym, który oplatał moje nadgarstki. Powtórzenie tych samych czynności kosztowało mnie masę energii, ale się udało. Sznur opadł na podłogę. Wróciłam do swojego ciała i zwinęłam go, zahaczając jeden koniec o spodnie. Rozsiadłam się wygodnie i przez chwilę zbierałam siły. Znów wyszłam poza ramy mojego ciała. Tym razem byłam za furgonetką. Siłą woli uniosłam zasuwę. Szybko wstałam i ruszyłam w stronę otwartych drzwi. Z niezwykłą precyzją przywarłam do zewnętrznej strony drzwi i umieściłam zasuwę na miejscu. Później skoczyłam w krzaki.